Harcerski Ośrodek Wodny Harcerski Ośrodek Wodny

baner lewy opp

Informator 2024

baner lewy treminy egzaminow

baner lewy egzamin

Morskie opowieści

IV Turnus Wenedy czyli 1000 mil morskiej żeglugi oraz kilometry przebytych szlaków

Bergen przywitało nas chłodno, rzęsistym deszczem i wysokimi cenami. Po komfortowym locie przesiedliśmy się do busa, który kosztował nas po 40zł i znaleźliśmy nasz jacht poznając przy okazji nietypowego rodaka o ambicjach masażysty. Załoga Jodełki zostawiła nam jacht zacumowany w malowniczym otoczeniu hanzeatyckich domków. Dogłębnie zwiedziliśmy uroki miasta, czekając na otwarcie sklepu gdzie znajdowały się upragnione przez nas mapy do Alesundu. Kiedy niektórzy zaspokoili już swój głód kebaba, mogliśmy spokojnie pożegnać Bergen.

Czytaj dalej

Codzienne oberwanie chmury - czyli III etap "Norway Sailing Expedition 2009"

Załoga III etapu "Norway Sailing Expedition 2009" o godz. 10:00 spotkała się w ośrodku w Poraju. Samochód i przyczepa sprawnie zapakowane, więc czas ruszać w drogę do Tyboron - portu, z którego wyruszymy w dalszą drogę na spotkanie morza i fiordów.

Podróż mijała szybko i sprawnie a Tyboron zbliżało się coraz bardziej. Po drodze mogliśmy podziwiać postępy w budowie polskich dróg - niech mówią, co chcą, ale prace idą całą parą!

Czytaj dalej

Czas stawiać żagle i z portu wyruszyć na rejs...

Godzina 0800 lotnisko w Balicach. Tu rozpoczyna się nasza przygoda. Żegnamy się z rodzicami, odprawiamy bagaż i...lecimy! Lot trwał bardzo krótko, bo już o 1225 lądowaliśmy na lotnisku w Bergen. Stamtąd autobusem docieramy do portu, sztauujemy się na nasz jacht i wieczorem wyruszamy w miasto. Wieczorem ?! Pojęcie względne...słońce było jeszcze wysoko nad horyzontem. Następnego dnia przy bardzo sprzyjających warunkach atmosferycznych wypłynęliśmy by eksplorować fiordy. Pierwszy odwiedzony przez nas port to Uskedalen. Jak nazwano tę miejscowość w przewodniku "charming village".

Czytaj dalej

Finlandia 2008

Po niezwykle szybkiej i sprawnej podróży o godz.06.00 zagościliśmy już w ryskiej marinie, w której z pyszną, tradycyjną jajecznicą czekała na nas uśmiechnięta(czyżby tęsknili już za ojczyzną?)załoga Marty Kozdraś wraz z naszym przyszywanym 18-dniowym domkiem o wdzięcznej nazwie...przypuszczam, że to wszystkich zaskoczy... WENEDA.(to chyba najdłuższe zdanie jakie kiedykolwiek napisałam). Wszystko sprawdzone, wyczyszczone, szybkie pożegnanie, a my zaczęliśmy rozpakowywać swoje 15 kg worki. No może troszku cięższe, no ale przecież bez pomocy naukowych się nie obejdzie. Po końcowych zakupach i głębokich dumaniach (mimo zapewnień Ani, że filozofom za to płacą, nasze konta nie przyjęły żadnych obcych zer) postanowiliśmy wypłynąć już i teraz.

Czytaj dalej

Rękami załogi niedoświadczonej

Oto i relacja pisana ręcami załogantki niedoświadczonej.

Jako kolejna załoga powróciliśmy do Rygi w całości. Bilans? 8 odwiedzonych portów i duuuuużo przepłyniętych mil. Tysiące mijanych kardynalek, 5 wypróbowanych saun. Warunki atmosferyczne, o jakich można tylko marzyć (chyba, że brać po uwagę niezbyt częsty deszcz), wchłonięte 5 kilo żółtego sera i 1,5 ketchupu ,majątek wydany na muminki.

Zacznę jednak od początku.

Czytaj dalej